Pamięci pomordowanych – uroczystości na Osuszku

Od wielu już lat społeczność powiatu bielskiego spotyka się 15 lipca, by oddać hołd osobom pomordowanym w Lesie Pilickim przez niemieckiego okupanta.

Tegoroczne uroczystości przywitaniem uczestników i przybyłych gości rozpoczął przewodniczący Powiatowego Zespołu ds. Obchodów Świąt Państwowych i Rocznic Patriotycznych, po czym władze województwa, samorządowcy i rodziny pomordowanych złożyli kwiaty na grobach ofiar pod Mauzoleum Ofiarom Barbarzyństwa na cmentarzu grzebalnym.

Po mszy świętej, której przewodniczył dr Antoni Pacyfik Dydycz, biskup drohiczyński, zebrani przejechali na miejsce kaźni z 1943 r. – na uroczysko Osuszek w Lesie Pilickim, gdzie pod krzyżem Modlitewnej Pamięci, złożyli wieńce i zapalili znicze w hołdzie pomordowanym.


Uroczysko Osuszek koło Pilik – miejsce masowych straceń i pochówku zamordowanych z okresu okupacji hitlerowskiej

Według informacji opracowanej przez pracownika Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku – egzekucje rozpoczęły się prawdopodobnie w lipcu 1941 roku i trwały prawdopodobnie do 16 lipca 1944 r. Liczba ofiar dokładnie nie jest znana. W książce pt. „Bielsk Podlaski. Dzieje miasta” jej autor, Henryk Kosieradzki podaje, że było ich około 800 osób. W aktach śledztwa prowadzonego przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Białymstoku podane są liczby rozstrzelanych: czerwiec 1942 – 113 osób; sierpień 1942 – 50 osób; czerwiec – 1943 – 180 osób; lipiec 1943 – 107 osób; jesień 1943 – 193 osoby. Razem: 643 osoby. Podana liczba jest też prawdopodobnie szacunkowa. Biorąc pod uwagę, że egzekucje były przeprowadzane i przed czerwcem 1942 i po jesieni 1943, liczba ofiar mogła być wyższa. Jednak biorąc pod uwagę, że prawie we wszystkich miejscach gdzie Niemcy dokonywali masowych egzekucji, np. Grabówka, Nowosiółki, Bacieczki, podawana dotychczas liczba ofiar jest zdecydowanie zawyżona, można przyjąć, że liczba około 800 jest też zbyt wysoka. Sprawę rozstrzygnęłoby dopiero przeprowadzenie dokładnej ekshumacji szczątków ofiar. Mogiła w Pilikach nie została zniszczona przez hitlerowców, nie dotarło tam osławione Komando 1005, które w pierwszej połowie 1944 r. rozkopywało miejsca egzekucji i zacierało dowody zbrodni poprzez palenie zwłok ofiar. Dlatego też najsłuszniejszym wydaje się stwierdzenie, że było ich kilkaset bez określenia dokładnej liczby.

Dysponujemy kilkoma konkretnymi informacjami o dokonywanych egzekucjach.

Systematycznie dokonywano nieznanej liczby egzekucji więźniów przetrzymywanych w areszcie żandarmerii, który mieścił się w Bielsku Podlaskim początkowo przy ulicy Mickiewicza 22 (Hindenburgstrasse), a od końca 1942 r. – przy Hołowieskej 10.

W marcu 1943 roku rozstrzelano tu około 50 Cyganów przetrzymywanych w obozie pracy karnej w Bielsku przy ul. Zamkowej 11. Prawdopodobne dokonywano tu egzekucji i innych więźniów tego obozu.

Najbardziej znaną zbrodnią jest egzekucja przeprowadzona 15 lipca 1943 r. Siedmioma samochodami przywieziono na polanę w lesie aresztowanych przedstawicieli polskiej inteligencji. Rozstrzelano łącznie 49 osób, w tym siedem rodzin nauczycieli – Kosińskich, Szmidtów, Bielińskich, Burzyńskich, Osmólskich, Araszewskich (łącznie 22 osoby). Zamordowano też czteroosobową rodzinę Franciszka Adamusa, sześcioosobową Feliksa Moryca, sześcioosobową Feliksa Żabowskiego i pięcioosobową Ludwika Zalewskiego. Śmierć ponieśli również: wieloletni burmistrz Bielska Alfons Erdman, lekarz Feliks Osmólski i czterej kapłani (dwaj z Bielska: Ludwik Olszewski i Antoni Borowski). Świadek Teodor Szachowicz (zam. w 1968 r. w Bielsku przy ul. Brańskiej 11) podaje: „Na polanie w lesie był wykopany długi i głęboki dół. Wśród stojących nad dołem poznałem Sawicką (imienia nie znałem) z Bielska Podlaskiego, która na ręku trzymała dwoje dzieci do dwóch lat. Sawicka rozpaczała i krzyczała. Wówczas podbiegł do niej jeden z żandarmów i po kolei wyrywał od niej dwoje dzieci, które żywe wrzucał do dołu. W tym czasie usłyszałem jak ksiądz Ludwik Olszewski krzyknął: »My zginiemy, ale Polska żyć będzie«. W tym momencie żandarmi zaczęli strzelać z karabinów maszynowych i wszystkich rozstrzelali. Na drugi dzień przyszedłem w to miejsce, zauważyłem, że ziemia była podniesiona do góry. Odniosłem wrażenie, że żywi w mogile ruszali się jeszcze i dlatego wypychali ziemię do góry”.

W zbrodniach tych uczestniczyli funkcjonariusze wszystkich jednostek niemieckiej policji stacjonującej w Bielsku, jak również żołnierze miejscowego garnizonu Wehrmachtu. Wśród ofiar byli Żydzi i Cyganie, członkowie Polskiego Ruchu Oporu, zakładnicy rekrutujący się głównie spośród polskiej inteligencji. Byli oni głównie mieszkańcami Bielska Podlaskiego i okolic, ale pochodzili także z innych rejonów dzisiejszego województwa podlaskiego.

Patrz: Henryk Kosieradzki, Bielsk Podlaski. Dzieje miasta, Bielsk Podlaski 1987, s. 274-276; ks. Eugeniusz Borowski, Diecezja drohiczyńska, Drohiczyn 2001; akta śledztwa – sygn. S 38/01/Zn.

Powrót na początek strony